Jeśli jesteś osobą, która w latach szkolnych starannie unikała lekcji z
matematyk i dosłownie masz drgawki, słysząc słowo budżet, bo wydaje ci się to
żmudnym i mało sensownym zajęciem, pora wyjść z dużego błędu. Budżet domowy nie
jest sprawą skomplikowaną i wcale nie wymaga precyzyjnej znajomości matematyki
na wysokim poziomie. Budżet domowy to nic innego, jak świadomość, na co
wydajemy nasze ciężko zarobione pieniądze.
Budżet domowy to nie jest spisywanie wydatków
Wiele osób mylnie uważa, że spisanie wydatków to już budżet. Wiele osób dość
regularnie notuje, zbiera paragony, a niestety nie daje to spodziewanego
efektu. Efektem powinno być przede wszystkim ustalenie, ile pieniędzy nam
potrzeba i gdzie możemy szukać oszczędności. Spisywanie wydatków to dobry początek,
ale nie ma nic wspólnego ze stworzeniem dobrego planu. Jest to dokumentacja
naszych wydatków, która może nam dać do myślenia. Jeśli odnotujemy, co
kupiliśmy, stosunkowo łatwo zauważymy, czy ponoszenie tego kosztu miało
jakikolwiek sens i czy dana rzecz jest nam potrzebna. To ważne, ale dopiero
budżet pozwala nam na zaplanowanie przyszłości.
Nie komplikuj
Stworzenie budżetu nie wymaga żadnych skomplikowanych narzędzi. Przydatna może
być tabela w Excelu, ale równie skuteczna będzie kartka i długopis. Kartkę
dzielimy na kolumny. W pierwszej kolejności spisujemy wszystkie nasze
przychody. Pamiętajmy tylko o tym, że nie mają to być planowane przychody a te,
które faktycznie uzyskaliśmy w zeszłym miesiącu. Wpisujemy więc kwotę naszego
wynagrodzenia, wynagrodzenie naszego partnera, przychody dodatkowe np. z najmu
nieruchomości i świadczenia socjalne. Nie wpisujemy natomiast przychodów,
których się spodziewamy np. premii czy nagrody w pracy. Wcale nie jest
powiedziane, że musimy ją otrzymać i w jakiej kwocie.
Wydatki stałe
To kolejny punkt planowania naszego budżetu. W tej pozycji spisujemy wszystkie
wydatki stałe, które ponosimy regularnie. W tej pozycji znajdą się nasze opłaty
z tytułu czynszu czy najmu mieszkania, wydatki na opłaty za dostawy mediów czy
usług, opłaty za zajęcia dodatkowe dziecka. Oczywiście znajdą się tu także
wszystkie nasze raty, które opłacamy regularnie. Nie zapominajmy o kosztach
transportu: paliwa czy stałych biletów, które kupujemy co miesiąc. Zdecydowanie
trudniejsze, jeśli dotychczas tego nie robiliśmy, jest wyliczenie kwoty, którą
wydajemy na żywność, chemię i kosmetyki oraz rozrywki. Nie zawsze są to kwoty
stałe, chociaż starajmy się, je precyzyjnie zaplanować. Teraz już tylko od
kwoty przychodów, odejmujemy wydatki i wiemy, czy zostają nam wolne środki na
oszczędności.